CISZA NIE PRZESZKADZA MARZYĆ 

 

Artyści z Teatru-3 ze Szczecina nie słyszą. Przekazując swoje emocje nie mogą skorzystać ze słów i dźwięków - ich formą przekazu jest mowa ciała i język migowy.

 

Aktorzy szczecińskiego Teatru-3: (od lewej) Jan Radkiewicz, Piotr Nowak,

Adam Sapritonow, Anna Olczak, Arkadiusz Pałatyński.

Na rękach kolegów - Agata Kaczmarczyk.

Teatr-3 funkcjonuje w Szczecinie od 36 lat. Pod okiem zawodowych aktorów i reżyserów z Teatru Współczesnego grają w nim osoby niesłyszące.

Do teatru przyszły z różnych względów. Adam Sapritonow długo trenował karate, ale złamanie nogi zakończyło jego karierę sportową i szukał miejsca, w którym mógłby poczuć się jak u siebie. Kiedy ćwiczyłem, byłem jedyną osobą niesłyszącą i nie mogłem dogadać się z nikim - wspomina. -W teatrze mogę porozmawiać z wszystkimi, nikt na mnie głupio nie patrzy.

Arek Pałatyński ma bardzo dużo energii i stara się ciągle rozwijać. Kiedy był w szkole, uprawiał aikido i juitsu, grał w siatkówkę. Gdy zlikwidowali mu klub, znalazł teatr i przestał szukać nowych zajęć.

- Tutaj znalazłem sens życia - przekonuje - mam poczucie, że robię coś bardzo ważnego. Moja żona trochę się denerwuje częstymi wyjazdami, ale staram się pogodzić pasję z życiem osobistym.

- Nie ma takiej możliwości, żebym z teatru zrezygnował, bo tutaj się spełniam i mogę robić coś ważnego - mówi Jan Radkiewicz, który na teatralne próby do Szczecina dojeżdża aż z Wałcza.

Dla głuchych aktorów pierwszym problemem jest dokładne zrozumienie tekstu sztuki. Miewają kłopoty za zrozumieniem pojęć abstrakcyjnych -w szkołach specjalnych z zasady się tego nie uczy, bo jest to bardzo trudne.

- Pamiętam, że kilka lat temu scenarzysta dał aktorom do przeczytania scenariusz - wspomina Elwira Rewcio, kierownik organizacyjny teatru. - Poprosił ich, żeby podkreślili w nim wszystkie niezrozumiałe pojęcia. Następnego dnia dostał tekst, w którym niezakreślone słowa były rzadkością...

Od tego czasu aktorzy Teatru-3 bardzo dużo czasu poświęcają na wspólną pracę nad tekstem. - Żeby byli wiarygodni, muszą dokładnie rozumieć wszystko, co przedstawiają, czytamy więc zdanie po zdanie i wspólnie migając dochodzimy do sedna - opowiada Elwira Rewcio.

- Kiedy mamy próby do nowej sztuki, ćwiczymy po kilkanaście godzin dziennie - dodaje Piotr Nowak. - Każdy gest musi być doskonale wyćwiczony i zrozumiały dla widza. Wystawiając pantomimę muszę być bardzo dobrze przygotowany fizycznie; grając niektóre role schodzę ze sceny cały mokry.

Swoje sztuki wystawiali na festiwalach w Wiedniu, Salzburgu i Francji. Żeby być zrozumiałym dla tamtejszej publiczności, musieli nauczyć się migać w różnych językach. - Było to bardzo trudne, bo nigdy wcześniej nie zetknąłem się z tym językiem - wspomina Arek Pałatyński. - I migałem przez czterdzieści minut bez przerwy! Największą nagrodą było dla mnie zadowolenie widzów i brawa.

Aktorzy z Teatru-3 chcieliby przekonać słyszących, że są zwykłymi ludźmi. Mają swoje marzenia: Adam chciałby pisać poezje o miłości, Ania marzy o założeniu rodziny, a Piotr czuje, że sprawdziłby się jako nauczyciel w przedszkolu. Mają swoje życie rodzinne, przeżywają sukcesy i porażki. - Niestety, ci którzy słyszą, nie potrafią z nami rozmawiać - żali się Agata. - Może dlatego, że nikt ich tego nigdy nie nauczył...

Życzymy aktorom, by w realizacji ich marzeń cisza jednak nie przeszkodziła...

 

JULIA MARKOWSKA

FOT. JUUA MARKOWSKA

Głos Pomorza

27.10.2006